niedziela, 8 stycznia 2012

Przerażenie, ale tylko w oczach ;)

Dzisiaj kilka myśli od NARZECZONEJ. ;)

Nastał z wielką pompą Nowy Rok. Jest on przełomowy, głównie ze względu na fakt zbliżającej się ogromnymi krokami uroczystości moich zaślubin z Szymonem. Nie ma w tym nic dziwnego dla kogoś, kto zna nas oboje, ponieważ od wieeeelu miesięcy jesteśmy prawie nierozłączni w trakcie spotkań oficjalnych bardziej lub mniej. ;) Nie powinno zatem dziwić także mnie samej, skoro przy pomocy Narzeczonego, Kochanej Świadkowej, Druhen i Rodziców przygotowuję to wydarzenie od około pół roku, a jednak....

Kiedy położyłam się do łóżka 1 stycznia nad ranem, dotarło do mnie i wprawiło w zdumienie, że nadszedł "enigmatyczny" rok 2012, już NIEDŁUGO (bo pół roku to naprawdę niedługo!!!) wychodzę za mąż. Zmieni się całe moje życie, BĘDĘ ŻONĄ i nie będę odpowiadać już tylko za siebie, ale także za swojego męża. I vice versa - na szczęście! ;) Niemniej jednak - ta świadomość wprawiła mnie w potężne osłupienie na kilka dni. Coś, na co świadomie się zdecydowałam, coś czego pragnę, ale także coś, co było dość odległą perspektywą, powoli staje się rzeczywistością. Widzę teraz, że świadomość życiowych zmian związanych z zamążpójściem budzi się powoli, nie wszystko dociera do człowieka od razu i chyba to najbardziej mnie zaskoczyło.


A zatem... czas podjąć kolejne etapy przygotowań do tego wielkiego wydarzenia - przed nami oficjalne nauki przedmałżeńskie. Specjalnie dodałam słowo "oficjalne", ponieważ tych nieoficjalnych, z przymrużeniem oka lub bez, otrzymujemy całkiem sporo od wielu życzliwych nam ludzi z różnym stażem małżeńskim.

Ola :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz