poniedziałek, 26 marca 2012

Usłyszane w radio... :)

W zeszłym tygodniu wracałem busem, chyba z kursu. W radio akurat leciała piosenka. Jakoś tak wpadła mi w ucho. "Z dwojga ciał" - A. Piaseczny.

Dlaczego akurat reklamuję pana Piasecznego na naszym narzeczeńskim blogu? Chyba przez pewien sentyment do filmu "Śniadanie do łóżka". Z tego filmu pochodzi piosenka pod tym samym tytułem. Zapada w pamięć.

Ot, dzisiaj taka sobie muzyczno-filmowa retrospekcja. :)

PS: Umieszczam obie piosenki - miłego słuchania!



niedziela, 25 marca 2012

Narzeczeństwo to...

Okres narzeczeński to z całą pewnością czas rewolucji w życiu dwojga ludzi. Już nie liczę się
ja i moje życie, tylko MY. Zupełnie zmienia się optyka. Podobno, w myśl przysłowia "jak se pościelesz, tak się wyśpisz", od jakości tego okresu zależeć będzie nasze małżeńskie życie. Takich czy innych wskazówek słyszeliśmy naprawdę sporo na temat narzeczeństwa. To mądrości starszego pokolenia, które zweryfikujemy w niedalekiej przyszłości. ;)
Jest jednak jedna rzecz, którą już dzisiaj na pewno wiem: NARZECZEŃSTWO TO ROZSTANIA I POWROTY. To niesamowite, jak często narzeczeni MUSZĄ się rozstawać, by znów móc się spotkać. Często czas płynie od spotkania do spotkania. Aż wierzyć się nie chce, jak mocno może tęsknić człowiek za człowiekiem, tym jednym JEDYNYM człowiekiem, z którym zamierza spędzić życie. I nie ma znaczenia, czy jesteśmy parą rok czy dwa! Narzeczeństwo to nowa jakość związku, kolejny smak odkrywania i dorastania do miłości zarazem. Chciałoby się już być razem, na zawsze, ale to jeszcze nie czas... Jeszcze trzeba poczekać... Jeszcze... Jeszcze 125 dni. :) Niesamowite!





środa, 14 marca 2012

Formalności, cz.1

Data naszego ślubu zbliża się wielkimi krokami, a więc czas zająć się formalnościami.
Na początek na tapetę wzięliśmy nauki przedmałżeńskie. W diecezji bielsko-żywieckiej, do której należymy, jest kilka form odbycia takowych nauk:

Dodam, że pierwsze trzy formy są płatne:
  • katechezy ok. 50 zł,
  • spotkania dla narzeczonych 100 zł ,
  • rekolekcje ok. 250 zł od pary + dojazd .
Nie mam informacji, co do odpłatności za spotkania warsztatowe w gronie kilku par. Na pewno da się to sprawdzić dzwoniąc do Duszpasterstwa Rodzin diecezji bielsko-żywieckiej (www.dlarodziny.eu ).

Po odbyciu takich nauk para otrzymuje stosowne zaświadczenie, które należy okazać na spotkaniu z duszpasterzem w parafii, w której zawierane będzie małżeństwo.


Tyle w teorii. A jak wygląda to w praktyce?

Ja i Szymon wybraliśmy najwygodniejszą dla nas formę sobotnio-niedzielnego spotkania dla narzeczonych. Obejmowało ono wykłady nt. miłości i odpowiedzialności, naturalnego planowania rodziny, apostolstwa rodziny w Kościele, etyki małżeńskiej oraz działania Chrystusa w sakramencie pokuty i pojednania, Eucharystii oraz - rzecz oczywista - w sakramencie małżeństwa.  :) W niedzielę była okazja do spowiedzi świętej, nie mogło także zabraknąć Eucharystii sprawowanej w intencji wszystkich par, przygotowujących się na tych naukach do przyjęcia sakramentu małżeństwa.

W sobotę zajęcia trwały od godziny 10.00 do 18.00 z godzinną przerwą na obiad we własnym zakresie, a w niedzielę od 14.00 do 18.00. Grupa, w której się znaleźliśmy liczyła 12 par.

Nie ukrywam, że wykłady z parą małżonków dla mnie były męczarnią - przestarzałe materiały, formy pracy niedostosowane do wieku uczestników oraz niekompetencja w niektórych podstawowych kwestiach (np. ilości chromosomów w komórce jajowej czy plemniku...)

Wiele wynagrodził nam na szczęście współprowadzący kapłan - człowiek, od którego biła radość życia, żywa wiara w Boga i świadectwo o bezwarunkowej miłości Boga do człowieka. Zawiłe kwestie etyczne potrafił wytłumaczyć w bardzo zręczny sposób, z dużą dozą poczucia humoru! Zaprezentował nam jak wygląda składanie przysięgi małżeńskiej i wyjaśnił, jaka jest rola księdza i narzeczonych podczas przyjmowania sakramentu małżeństwa.

Przed nami stanęło też kilka zadań - np. ułożenia własnej oraz wspólnej hierarchii wartości, napisania do siebie nawzajem listów dotyczących ważnych kwestii naszego przyszłego wspólnego życia małżeńskiego i rodzinnego. Te zadania skłoniły nas do kolejnej długiej nocnej rodaków rozmowy, która
(a jakże! :)) znów bardziej nas do siebie zbliżyła.

Suma sumarum - ostatni weekend był czasem tylko dla nas i dla naszego przyszłego małżeństwa. Rozczarowałam się, oczekując o wiele wyższego poziomu od małżeńskiej pary wykładowców i zapamiętam to na zawsze, bowiem nauki PRZEDmałżeńskie odbywa się tylko raz w życiu. Z tego samego powodu zapamiętam także tę chwilę, kiedy po raz kolejny uświadomiłam sobie jak bardzo kocham i jak jestem kochana. I za to chwała Panu!

czwartek, 8 marca 2012

Narzeczonej, z okazji Dnia Kobiet!

Narzeczonej - rymy nietuzinkowe! :)

Ola szybko biega już od rana,
bo jest tak zapracowana.
Ledwo tylko słonko wstanie,
Ola kończy swe śniadanie! 

Więc z okazji święta Pań,
wiersz ten piszę, zamiast dań!
Za Twą mądrość, piękno, wdzięk,
W zębach niosę róży pęk!

Za cierpliwość, ciepło, miłość
i mych myśli tę zawiłość,
Dzięki składam w wpisie tym,
gdzie króluje prosty rym! ;)

Życzę również wielu rzeczy,
i na łące mnóstwo mleczy.
Uśmiech niech na ustach gości
Oraz mało na mnie złości!

Tedy kończę rymowanie,
lecz nie życzeń tych składanie...
Jeszcze całus będzie w piątek,
wtedy skończę życzeń wątek! :)

SzW

wtorek, 6 marca 2012

35 km szczęścia

Targeo daje trzy opcje:

  • krótka: 33 km,
  • szybka: 39 km,
  • i optymalna: tytułowe 35 km.
Mapy Google'a mają już nieco problem z wyznaczeniem odległości - oscylują mniej więcej w granicach 33,6 km a 36,5 km. Optymalnie, nieco naciągając średnią, wyjdzie również 35 km.

35 km szczęścia... Może lepiej by brzmiało do szczęścia. :) To, że jesteśmy szczęśliwi, nie podlega wątpliwościom. Na razie środkami publicznego transportu - pociągi, busy, autobusy. Czasami zielonym Maluszkiem - nie, jeszcze nie prowadzę ;).

W niedalekiej przyszłości wystarczy mi tylko się odwrócić, zawołać - szczęście będzie na wyciągnięcie ręki. 

Wpis mógłbym zatytułować "Między B. a B., przez BB". Bez konkretnych nazw, bo w sumie po co. Tak przynajmniej byłoby ciekawiej, tajemniczo. Kto nas zna i tak się domyśli, co kryje się pod B. Pod moim B., pod B. Narzeczonej, pod naszym BB. Wszystkie te B wyznaczają pewną przestrzeń. W sumie w B. również się poznaliśmy, 10 lat temu. Wspólnie w BB studiowaliśmy, chociaż na innych kierunkach. Tam również "mnie olśniło"*. 

Przy dużym uproszczeniu, nasza obecna przestrzeń życiowa zajmuje ok. 800 kmkw. (przy dużym uproszczeniu). Niby to dużo, a na mapie jakiś taki skrawek terenu, chociaż obejmujący dwa województwa. A! Jeszcze tytułowa odległość 35 km... Po tych, prawie dwóch latach, okazuje się, że to wcale nie tak dużo. Znam przypadki z dużo większą rozpiętością i miarą swojego szczęścia. Powiedzieć do tego, że już wkrótce ograniczymy się do zaledwie 18 mkw. 

Konkluzja.
Po tych dość lakonicznych, enigmatycznych wręcz wywodach, nawet po paru matematyczno-geograficznych obliczeniach, dochodzę do wniosku, iż... oszukaliśmy wszelkie prawa fizyczne. Załamaliśmy czasoprzestrzeń, tworząc dodatkowy wymiar. 3D, 4D, a może 5D? Nie, nic z tych rzeczy. Po prostu to nasze, prywatne, 4B. ;)

*Olśnienie dosłowne - do tej pory upieram się, że wokół Oli, w tym jednym momencie, roztoczyła się aura światłości. Słonecznie wtedy nie było, padało nawet.